Ostrożność i testy. Praca w Niemczech jest możliwa!
Stanowczo przestrzegane przepisy sanitarne, pieczołowitość przy rozliczaniu firm ze stosowania obostrzeń, a także rozwaga i natychmiastowe reagowanie na bieżące wydarzenia. Praca w Niemczech w czasach zdominowanych przez COVID-19 to nadal ewentualność godna poważnego rozważenia.
Zdementujmy najważniejszą plotkę. Przekraczanie granicy z naszym zachodnim sąsiadem jest cały czas możliwa. Wprawdzie pewne ograniczenia funkcjonują, ale przede wszystkim są związane z wyjazdami w celach turystycznych lub odwiedzinami. Inaczej jest w sytuacji wyjazdu do pracy.
Obostrzenia w tym kraju są podobne jak w Polsce i w żadnym wypadku nie powinny być czynnikiem zniechęcającym do pracy. W niektórych landach mogą się one nieznacznie od siebie różnić, ale to przede wszystkim ograniczenie bezpośrednich kontaktów do minimum, zachowanie 1,5 metrowego odstępu od innych i zakaz publicznych skupisk powyżej 2 osób, z wyjątkiem członków rodziny mieszkających wspólnie.
Po stronie niemieckiego pracodawcy leży kilka ważnych nakazów. To m.in. obowiązek poinformowania pracobiorcy, jeśli zajdzie realna możliwość zarażenia koronawirusem od innych pracowników z danej firmy. Musi on przeciwdziałać tej sytuacji i w pierwszej kolejności chronić życie i zdrowie każdej zatrudnionej osoby. W Niemczech, jak niemalże w całej Europie, wiele firm decydowało się odsyłać pracowników do pracy w domu, czyli w systemie home office. Jeśli twój zawód to umożliwia to być może tak też właśnie się stanie. Przełożony będzie musiał wtedy zadbać o to, byś dysponował wymaganym do codziennej pracy sprzętem. Np. laptopem czy telefonem.
Nie musisz też martwić się o swoich bliskich. W przypadku, jeśli przedszkole lub szkoła zostaną zamknięte i dziecko musi zostać w domu, pracownik może zająć się jego opieką. Wystarczy, że weźmie płatny urlop lub odrobi dany okres w ramach nadgodzin.
Sposoby na ujarzmienie wirusa
Niemcy wdrożyli wiele sposobów na radzenie sobie z pandemią lub ułatwienie życie obywatelom kraju. Między innymi od 1 lipca obowiązuje tam niższa stawka podatku VAT. Podstawowa spadła z 19 do 16 procent, stawka obniżona z 7 do 5%. Celem tych działań jest zwiększenie konsumpcji i wyzwolenie impulsów w tych trudnych dla wszystkich czasach.
Za tym poszły tez kolejne działania. Niemieckie Federalne Ministerstwo Edukacji i Badań Naukowych zwiększyło dotacje na badania nad koronawirusem. Pierwotnym pomysłem było przekazanie 15 mln euro, natomiast już teraz wiadomo, iż ta kwota urośnie do 45 mln.
Niemcy testują na masową skale. Zdarzały się tygodnie, że liczba przebadanych sięgała 500 000 w ciągu siedmiu dni. Wszystko po to, by jak najszybciej wykryć osoby zakażone i przeciwdziałać rozpowszechnianiu się pandemii. Ostatnie dni to według wielu specjalistów zwiastun nadejścia nowej fali koronawirusa. Trzeba jednak przyznać, że wraz z nią wdrożono kolejne inicjatywy, które mają umożliwić jak najmniej kolizyjne funkcjonowanie pracobiorców w Niemczech. Już teraz wiadomo, że spadek zbioru szparagów, w porównaniu do ubiegłego roku, wyniósł aż 19%. – Ten spadek można tłumaczyć także tym, że w wyniku pandemii koronawirusa w niektórych regionach brakowało zagranicznych pracowników, przez co nie udało się zebrać plonów z wszystkich pól szparagów – informowano w rządowym komunikacie. Podobnie będzie w kwestii zbioru truskawek. Niemcy nie mogą pozwolić sobie na kolejne straty. Premier Bawarii Markus Söder zapowiedział już zwiększenie kar za nieprzestrzeganie przepisów sanitarnych w zakładach pracy z 5 do 25 tys. euro. Kontrole warunków pracy pracowników sezonowych mają być jeszcze częstsze niż kiedykolwiek. Ustalono także, że obywatele Niemiec, którzy będą wracali z krajów wysokiego zagrożenia epidemicznego, będą poddawani obowiązkowym testom na koronawirusa. Wszystkie te informacje są bardzo dobre z perspektywy polskiego pracobiorcy i winny zwiększać jego poczucie bezpieczeństwa. Nasz sąsiad nauczony doświadczeniem pierwszej fali jest zdecydowanie lepiej przygotowany do kolejnych wyzwań.
Równolegle z tym zapadły kolejne istotne dla nas decyzje. Niemiecka Komisja ds. Płacy Minimalnej zapowiedziała nowe stawki bazowe dla pracowników tymczasowych. Wynika z nich, że od stycznia 2021 roku będzie ona wynosić w całych Niemczech 9,50 euro za godzinę, od lipca przyszłego roku 9,60 euro za godzinę. Rok później, w styczniu 2022 roku, płace minimalne wzrosną do 9,82 euro za godzinę, a następnie, po pół roku, do 10,45 euro za godzinę. Aktualna stawka minimalna to 9,35 euro za godzinę. Ważne jest także to, że firmy delegujące pracobiorców do pracy w Niemczech będą musieli również zadbać o standard zakwaterowania, a także pokryć koszt kwatery, dojazdu do pracy i wyżywienia. Te kwoty nie mogą być wpisane do stawki miesięcznej. To dodatkowy, obowiązkowy bonus.
Bez wątpienia polscy pracownicy są jeszcze bardziej potrzebni niż kiedykolwiek. To istotna siła niemieckiej gospodarki, więc w obliczu kryzysu nasze zaangażowanie jeszcze szczególnie istotne. Koronawirus wymógł wiele zmian, które mają na celu ochronę pracobiorców. Firmy na przeróżne sposoby wspierają swoją kadrę, by ograniczyć rodzące się dylematy i zmartwienia. To dobry sygnał dla Polaków, którzy niezmiennie są bardzo zainteresowani emigracją zarobkową. Według raportu Work Service Barometr Rynku Pracy 9,9% naszych rodaków chce pracować za granicą. Wśród nich najwięcej, bo aż 33% najchętniej wyjechałoby do Niemiec. To może być właśnie ten moment. Chwyć szansę i pozwól sobie na rozwój zawodowy!
Artykuł został przygotowany przez firmę Humanus