Najpopularniejsze niemieckie zabobony

Kategorie artykułu: News

Dzisiaj przyjrzymy się zabobonom i przesądom panującym w kulturze Niemiec. Jak się okazuje, są one niezwykle podobne do tych znanych w polskich domach. Poniżej znajdziecie cały zbiór rzeczy i sytuacji, które przynoszą zarówno szczęście, jak i pecha!

Jak to w każdej kulturze bywa, podstawowym wyznacznikiem życiowego powodzenia czy przekleństw stanowią liczby. Szczęście ma zapewnić siódemka, która wzięła się od sumy liczb 3, która biblijnie ma symbolizować Trójcę Świętą, duszę czy duchowość, oraz 4 – liczbę stron świata i żywiołów.

Pechową liczbą jest znana nam 13. Wszystko z tą liczbą może być negatywnie kojarzone przez wyjątkowo przesądne osoby. “Trzynastym” określa się nawet diabła.

Zapewnij sobie trochę szczęścia

Kilka drobnych przedmiotów uznawanych jest za te gwarantujące pomyślność w życiu. Jednym z nich jest szkło, a dokładniej samo jego bicie. Ponoć hałas obecny przy rozbijaniu szkła ma odpędzać złe duchy. Zwyczaje zbijania szkła widoczne są w wielu dziedzinach – od wesel i kieliszków, po rozbijanie butelek o chrzczone statki.

Szczęście w nowym domu lub mieszkaniu ma zapewnić sól. Jeżeli wybierasz się na parapetówkę w Niemczech możesz przynieść sól w prezencie. Niektórzy nawet rozsypują odrobinę soli po domu.

Dodatkowe szczęście w domu ma przynieść również podkowa. Niegdyś wieszano je nad drzwiami domostw, co miało odstraszać złe duchy. Inni twierdzą nawet, że miały zapobiegać katastrofom naturalnym. Zabobon z podkowami ma prawdopodobnie swój początek jeszcze w średniowieczu, gdy żelazne podkowy były bardzo drogie i tylko nieliczni mogli sobie na nie pozwolić. Mimo to do dzisiaj możemy napotkać symbol podkowy w domach.

Świnia – niegdyś znak dostatku w rodzinie, a aktualnie szczęścia. Dlatego w Niemczech można znaleźć porcelanowe świnki czy słodycze w tym kształcie.

Dobrym znakiem jest również spadająca gwiazda, znaleziona moneta czy napotkany kominiarz. Ostatni zabobon trochę różni się od naszego polskiego. W Polsce zgodnie z przesądem łapiemy się wtedy za guzik. W Niemczech natomiast należy uścisnąć dłoń kominiarza. Najlepiej jak spotkamy go 1 stycznia, to wtedy zagwarantujemy sobie pomyślność na cały rok.

Sposoby na nieszczęście

Pechowe dni w kalendarzu to każdy piątek 13-go, ale również… 1 kwietnia. Niemcy nie są więc raczej chętni do świętowania Prima Aprilis.

Podobnie jak w Polsce, aż 7 lat nieszczęścia czeka Niemców, którzy zbiją lustro. W lustrze ma być uwięziony sobowtór, który ponoć po zbiciu lustra ma mścić się na winowajcy.

Ostatnim, bardzo popularnym złym omenem jest czarny kot. Jeżeli jeden przebiegnie nam przez drogę, ale co ważne z prawej strony na lewą (!), to mamy zagwarantowanego pecha. Czarne koty miały być niegdyś pomocnikami czarownic, które tępiono w głębokim średniowieczu. Wtedy też urządzano dodatkowe polowania właśnie na czarne koty, żeby całkowicie pozbyć się zła z wiosek.

W więc skąd te podobieństwa do polskich przesądów? Wszystko to oczywiście za sprawą wielu zmianom demograficznym, w tym ruchom ludności, a więc i kultur, które miały miejsce przez wiele wieków w historii Europy. Trudno od tak stwierdzić która zapożyczyła dany zabobon od której.